Pier Giorgio i Carlo - opowieść o dwóch chłopakach

 


Opowieść o dwóch chłopakach, którzy pokazali, że świętość jest dla wszystkich

Dawno, dawno temu – a właściwie całkiem niedawno – świat poznał dwóch niezwykłych chłopaków. Nie byli do siebie podobni: jeden chodził w polarze, lubił góry i wspinaczkę, drugi miał na biurku komputer i marzył o tym, by internet stał się miejscem dobra. A jednak ich historie spotykają się dziś w jednym miejscu – w Watykanie.


Carlo – chłopak z laptopem

Wyobraź sobie nastolatka w jeansach, z plecakiem przewieszonym przez ramię i uśmiechem, który w sekundę rozbrajał smutek. To Carlo Acutis. Urodził się w 1991 roku, więc mógłby być Twoim starszym kuzynem albo kumplem z podwórka. Kochał piłkę nożną, pizzę i gry komputerowe – nic niezwykłego. Ale miał też coś wyjątkowego: traktował Jezusa jak najlepszego przyjaciela.

Zamiast całymi dniami przesiadywać przy grach, uczył się programować. I to nie po to, by zrobić karierę w Dolinie Krzemowej, ale żeby stworzyć stronę internetową o cudach Eucharystii. Dla niego internet był jak ogromna ambona – miejscem, gdzie można mówić o tym, co naprawdę ważne.

Carlo zmarł w wieku 15 lat na białaczkę. Miał marzenia, których nie zdążył zrealizować, ale jego życie stało się światłem dla innych. Dziś nazywa się go „Bożym Influencerem” – bo naprawdę potrafił inspirować ludzi.


Pier Giorgio – wspinacz z sercem pełnym dobra

A teraz przenieśmy się o sto lat wcześniej, do Turynu. Tam w 1901 roku urodził się Pier Giorgio Frassati. Jego rodzina była bogata, ale on wcale nie chciał żyć jak paniczyk. Największą radość sprawiało mu dzielenie się tym, co miał.

Mówią, że kiedy wracał do domu, często nie miał pieniędzy – bo rozdawał je biednym. Zdarzało się, że oddawał własne buty albo kurtkę komuś, kto marzł na ulicy. Ale Frassati nie był tylko „świętym filantropem”. Kochał sport i góry. Wspinał się na szczyty, a na wielu zdjęciach można zobaczyć go z szerokim uśmiechem i napisem „Verso l’alto!” – „Ku górze!”. To hasło było dla niego symbolem życia: wspinać się nie tylko po skałach, ale też ku niebu, ku Bogu.

Pier Giorgio zmarł młodo – miał zaledwie 24 lata, gdy zaraził się polio, pomagając potrzebującym. Ale jego pogrzeb zamienił się w procesję tysięcy ludzi, którzy przyszli go pożegnać.


Spotkanie ponad czasem

Carlo i Pier Giorgio nigdy się nie spotkali. Żyli w różnych epokach, w różnych realiach. A jednak 7 września 2025 roku ich historie splatają się w Watykanie – tego dnia obaj zostają ogłoszeni świętymi.

Dlaczego razem? Bo pokazują dwa różne oblicza młodości: Carlo – cyfrowe, nowoczesne, „online”. Pier Giorgio – pełne ruchu, sportu, górskich szlaków, „offline”. Obaj jednak mieli wspólny cel: kochać ludzi i iść do góry, w stronę Boga.


Morał tej historii

Może myślisz: „Święci? To nie dla mnie. Za zwyczajny jestem”. Ale właśnie to jest piękne w Carlo i Pier Giorgio. Oni też byli zwyczajni. Carlo chodził do szkoły, kłócił się z rodzeństwem, lubił słodycze. Pier Giorgio miał paczkę znajomych, z którymi żartował i wspólnie chodził w góry.

Świętość to nie nudne życie w oderwaniu od świata. To właśnie życie pełną parą – z pasją, humorem, ale i sercem otwartym dla innych.


I tak kończy się ta historia, która właściwie się nie kończy. Bo Carlo i Pier Giorgio zostali nowymi patronami młodych – a to oznacza, że ich przygoda trwa. Być może teraz czekają, aż Ty dopiszesz do niej swój własny rozdział.


Komentarze