JAN KASPROWICZ - A KIEDY ZMARTWYCHPOWSTAŁ - cały tekst
A kiedy zmartwychpowstał,
Rzekł uczniom i apostołom:
Radujcie się razem ze mną,
Wieść wam przynoszę wesołą.
Rozwarłem piekielne bramy,
Życie-m uwolnił od męki,
Słoneczność spływa po świecie
Z mojej wszechmocnej ręki...
Rzekł uczniom i apostołom:
Radujcie się razem ze mną,
Wieść wam przynoszę wesołą.
Rozwarłem piekielne bramy,
Życie-m uwolnił od męki,
Słoneczność spływa po świecie
Z mojej wszechmocnej ręki...
A Marya z Magdali, usłyszawszy te słowa, rzekła:
Zbawiłeś mnie, Panie, od grzechu,
Do krzyża przygwożdżony —
Niczegom już nie pragnęła,
Prócz Twej cierniowej korony.
Nie znałam większej słodyczy,
Wonniejszej nie znałam woni
Nad krew z Twojego boku,
Nad krew z Twej świętej skroni.
Dzisiaj, gdy patrzę w Twe lice,
Skąpane w wiosennem złocie,
Do krzyża przygwożdżony —
Niczegom już nie pragnęła,
Prócz Twej cierniowej korony.
Nie znałam większej słodyczy,
Wonniejszej nie znałam woni
Nad krew z Twojego boku,
Nad krew z Twej świętej skroni.
Dzisiaj, gdy patrzę w Twe lice,
Skąpane w wiosennem złocie,
Cierpienia chęć mnie opuszcza,
A skrzydła rosną tęsknocie.
Chciałabym szeptem trawy,
Która kiełkuje z pod ziemi,
Opiewać nieśmiertelność
Ustami dziękczynnemi.
Chciałabym puchem kwiecia,
Obsypującym czereśnie,
Żywot uwielbiać wieczysty,
Niezmilkłe nucić mu pieśnie.
Chciałabym lotem jaskółki,
Przybywającej z za morza,
Wznieść się w Twój Raj objawiony,
Gdzie władnie żądza-li boża.
Zbawczą jest siła boleści,
Lecz większą moc ma w sobie
Pragnienie nowego życia,
Wyrosłe na życia grobie...
A skrzydła rosną tęsknocie.
Chciałabym szeptem trawy,

Opiewać nieśmiertelność
Ustami dziękczynnemi.
Chciałabym puchem kwiecia,
Obsypującym czereśnie,
Żywot uwielbiać wieczysty,

Chciałabym lotem jaskółki,
Przybywającej z za morza,
Wznieść się w Twój Raj objawiony,
Gdzie władnie żądza-li boża.
Zbawczą jest siła boleści,
Lecz większą moc ma w sobie
Pragnienie nowego życia,
Wyrosłe na życia grobie...
Tak rzekła Marya z Magdali, zachwycona jasnością twarzy Chrystusowej, a Tomasz, który był niewierny mówił:
Dotykam się Twej rany,
Bo chcę mieć znak widomy,
Że nie jest złudą Twa miłość,
Co ma ogarnąć ogromy.
Spoglądam w Twoje oczy,
Wolne od śmierci przesłony,
Bo chcę w nich wyczytać spokój,
Idący na świata strony.
A z poza Twojej Golgoty,
Z za granic zmartwychpowstania,
Bo chcę mieć znak widomy,
Że nie jest złudą Twa miłość,

Spoglądam w Twoje oczy,
Wolne od śmierci przesłony,
Bo chcę w nich wyczytać spokój,
Idący na świata strony.
A z poza Twojej Golgoty,
Z za granic zmartwychpowstania,

Ciemny się mrok wyłania.
Nowe stawiają krzyże
I płyną krwi strumienie,
Na Chrystusową szatę
Tłumna się zgraja żenie.
O Panie jasny i cichy,
Coś przemógł wrzawę i ciemnię,

Odpędź te widma odemnie.
Pokrzep mą słabą duszę,
Bo z niepewności omdlewa —
Wiem: Józef z Arymatei
Zdjął Twoje ciało z drzewa...
Bożego spragnion Królestwa,
W całunne owinął płótna —
Złożyła Cię do grobu
Jego tęsknica smutna...
Wiem: poszły trzy Marye,
Z drogiemi szły maściami:
»Któż« — rzekły — »głaz nam odwali,
Litując się nad nami?«
Wiem, o zwycięzco śmierci,

Ogłosił im chwilę tryumfu
Wysłaniec Twój, anioł biały.
Żeś jednej się objawił
Po krzyżowania męce,
Promienny, rozradowan,
Z chorągwią w świętej ręce.
Wiem: rzekłeś do niej słowo,
Co skrzydła przypina tęsknocie
Za nieśmiertelną wiosną,
Gdzie kres jest dan Golgocie...
Połóż mi dłoń na sercu,
Połóż mi dłoń na czole,
Bym czuł, że ona to niegdyś
Łamała chleb przy stole...
O tak, to ręka ta sama,
Już wątpić mi nie trzeba —
Lecz gdzież ta, zbawiająca
Od głodu, miara chleba?

W okręgach drżą powietrznych
Twe wielkie przyrzeczenia,
A mrących nowa rzesza
Z starą się rzeszą mienia.
O Panie zmartwychpowstały,
Dajże mi znak widomy,
Że nie jest złudą Twa miłość,
Która ogarnia ogromy.
Milczący patrzysz mi w oczy,
A ongiś szeptał: »Mój ludu!«
Rozerwij te tajemnicze
Pieczęcie Twojego cudu...
Co skrzydła przypina tęsknocie
Za nieśmiertelną wiosną,
Gdzie kres jest dan Golgocie...
Połóż mi dłoń na sercu,
Połóż mi dłoń na czole,
Bym czuł, że ona to niegdyś
Łamała chleb przy stole...
O tak, to ręka ta sama,
Już wątpić mi nie trzeba —
Lecz gdzież ta, zbawiająca
Od głodu, miara chleba?

W okręgach drżą powietrznych
Twe wielkie przyrzeczenia,
A mrących nowa rzesza
Z starą się rzeszą mienia.

Dajże mi znak widomy,
Że nie jest złudą Twa miłość,
Która ogarnia ogromy.
Milczący patrzysz mi w oczy,
A ongiś szeptał: »Mój ludu!«
Rozerwij te tajemnicze
Pieczęcie Twojego cudu...
Ale Chrystus nie odrzekł
nic, tylko gdzieś, na dalekiej Północy, w krainie głodu i ucisku,
obudził głosy dziecięce, każąc im śpiewać:
Przybity był do krzyża,
Trzy dni przeleżał w mogile,
Zmartwychwstał, świat przemienia
W odmładzającej sile.
Rzekł anioł trzem Maryom:
Szukacie go daremnie:
Zmartwychwstał, przezwyciężył
Głuche, grobowe ciemnie.

Przestanie głód nas wybijać
I ucisk nasz, o Panie,
Zakończy się przez Twoje
Święte zmartwychpowstanie
Trzy dni przeleżał w mogile,
Zmartwychwstał, świat przemienia
W odmładzającej sile.
Rzekł anioł trzem Maryom:
Szukacie go daremnie:
Zmartwychwstał, przezwyciężył
Głuche, grobowe ciemnie.

Przestanie głód nas wybijać
I ucisk nasz, o Panie,
Zakończy się przez Twoje
Święte zmartwychpowstanie
A Marya z Magdali, zwana
także świętą Pokutnicą, towarzysząca krucyacie dziecięcej, zatrzymała
się pod dawnym, omszałym krzyżem na drogach rozstajnych i, zapatrzona w
przestrzeń wiosenną, szepce w zachwycie:
Zbawczą jest siła boleści,
Lecz większą moc ma w sobie
Pragnienie nowego życia,
Wzrosłe na życia grobie.
Lecz większą moc ma w sobie
Pragnienie nowego życia,
Wzrosłe na życia grobie.
Komentarze
Prześlij komentarz