ĆWICZENIA NA DYKCJĘ - ŁAMAŃCE JĘZYKOWE

 


Wyindywidualizowali się rozentuzjazmowanego tłumu..

Na czczo zmiażdż dżdżownicę
.
Czarny dzięcioł z chęcią pień ciął.
 
My, indywidualiści, wyindywidualizowaliśmy się z rozentuzjazmowanego tłumu, który oklaskiwał przeintelektualizowane i przeliteraturalizowane dzieło skarykaturalizowanego prestidigitatora.
 
Czy poczciwy poczmistrz z Tczewa często tańczy cza-czę?
 
Tracz tarł tarcicę tak takt w takt, jak takt w takt tarcicę tartak tarł. 
 
Mistrz z Pyzdr w pstrej koszuli czule tuli się do Uli.
 
Tato, co tata czyta? Tytus mu na to: cytat z Tacyta.
 
Czy rak trzyma w szczypcach strzęp szczawiu, czy trzy części trzciny?
 
Trybunał radził, spór rósł, a piwowar tarł ręce.
 
W szale skrzypki strzaskał mistrz.
 
Baba bada baobaby. Baba dba o oba baobaby.
 
Kiedy susza, szosa sucha. Idzie Sasza suchą szosą.
 
Stół z powyłamywanymi nogami.
 
Rozrewolwerowany rewolwerowiec rozrewolwerował urewolwerowanego rewolwerowca.
 
Nie pieprz wieprza pieprzem, Pietrze, bo bez pieprzu wieprz jest lepszy.
 
Jola lojalna, Jola nielojalna.
 
Ala i Olo pojechali do Aten.
 
Tolo ma samolot.
 
Aktualny ideał to przeogromny areał.
 
Abstynencja absolwentów atrakcją astronomiczną akademii.
 
Autentyczna autobiografia autokraty zawsze robiła wrażenie na autorach różnego autoramentu. 
 
Apetyczny automat Andrzeja atakował antyseptyczną akupresurę, akceptując akacjowy afekt autentycznego arystokraty.
 
Egipcjanin erotoman egoistą był od wieków.
 
Elegancki elektronik Emanuel Emski egzaminuje Edka elektryka.
 
Euforia idioty zaaferowała jednoosobowe audytorium uosobionego intelektualisty. 
 
Jedenastoletni katalizator.
 
Oko obłoku na otoku.
 
Okropny, okopcony okulista optycznie odkrywał oszustwo ortopedy.
 
Ukoronowana korespondencja.
 
Burżuazyjny ideolog Orfeusz kontynuował neoromantyczną ewakuację konstruując aktualny repertuar poetyczny teatru. 
 
Satelita telekomunikacyjny.
 
Rebeka rozwinęła różowe ręczniki, Romek reperował rower, ruda Renata rysowała rydze, a Roksana rozsypała ryż. 
 
Piotr łotr, łotrom kmotr.
 
Piotr trzpiot, Piotra kmotr z łotrów łotr; Piotr łotr, łotrom kmotr.
 
Jesiotr nura w Prut, a Piotr za nim w bród. 
 
Król Karol kupił królowej Karolinie korale koloru koralowego.
 
Dromader z Durbanu turban pożarł panu.
 
Rozrewolwerowany rewolwer rozrewolwerował się.
 
Rewolwerowiec wyrewolwerowany na wyrewolwerowanej górze rozrewolwerował się.
 
Drgawki kawki wśród trawki – sprawką czkawki te drgawki.
 
Tracz tarł  tarcicę tak, takt w takt, jak takt w takt tarcicę ratak tarł.
 
Stół z powyłamywanymi nogami, drabina z powyłamywanymi szczeblami.
 
Trzy cytrzystki.
 
Czy trzy, czy trzydzieści trzy, czy trzysta trzydzieści trzy? 
 
Włóż płaszcz w deszcz.
 
W czasie suszy suchą szosą Sasza sobie szybko szedł.
 
Nie pieprz Pietrze wieprza pieprzem, bo przepieprzysz, Pietrze, wieprza pieprzem.
 
W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie.
 
rzmiel na trzosie w trzcinie siedzi, z trzmiela śmieją się sąsiedzi.
 
Przeleciały trzy pstre przepiórzyce przez trzy pstre kamienice.
 
Koszt poczt w Tczewie. 
 
Szelestnym szemrzą brzozy szeptem.
 
Suszarnia suszyła susz.
 
Nie marszcz czoła.
 
Szkoda, że ze Szwecji.
 
Cóż że ze Szwecji.
 
Zmiażdż dżdżownicę. 
 
Czego trzeba strzelcowi do zestrzelenia cietrzewia drzemiącego w dżdżysty dzień na drzewie.
 
Zziajany zięć z żądzy zziębnął, z źdźbła zżuł, zżarł i zżółknął.
 
.Błysk szabel rozświetlił wąsate twarze.
 
Jola lojalna, lojalna Jola, nielojalna Jola.
 
Lulaj Jolu lalę.
 
Pstry pstrąg pstryknął, drgnął, kaszlnął, parsknął i cierpliwie pełznął w płyciznę.
 
Niestrzyżony czmychnął w proso. 
 
Moje miłe małe, miłe moje małe, małe moje miłe, miłe małe moje, moje małe miłe, małe miłe moje.
 
Wpadł ptak w dół.
 
Szpieg zbiegł, smyk znikł, pies wściekł, deszcz ściekł, miecz siekł.
 
Ukłuła się i płakała.
 
Płaczliwa płaczka płakała nad tandetnym płaszczem buńczucznego dzierżymordy.
 
Łucja grywała na bałałajce.
 
Kum już wylazł na wierzchołek.
 
Tato pod dobra datą kołdrę drze.
 
Pop popadii powiada, że chłop pobił sąsiada.
 
Sieje zioła sioło, sielskie zielsko wkoło.
 
Kura biała piała, kaczka czkawkę miała.
 
Raz żabka z Rabki dostała sapki, bo zamiast butków nosi w deszcz klapki.
 
Z czeskich strzech szło Czechów trzech.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

K.I. GAŁCZYŃSKI - JUTRO POPŁYNIEMY DALEKO - tekst

UWE I WILI - PAWEŁ I GAWEŁ PO ŚLĄSKU

ZAGADKI WIERSZOWANE DLA DZIECI - RELIGIA